10.04.2017
Spis treści:
Przedwojenna historia Hohenzollernhof
Europejski wyłania się z Nowego Wygonu
Budujemy obiekt na gwizd pierwszej lokomotywy
Nie tylko noclegi, ale też zabawa!
Obiekt po wojnie nadal przyjmuje znamienitych gości
Hotel Europejski we Wrocławiu jest obecnie najstarszym hotelem przy ul. Piłsudskiego (dawna Gartenstrasse), łączącej Dworzec Świebodzki i Dworzec Główny. Został wzniesiony w latach 1876-1877 przez przedsiębiorstwo Nawroth i s-ka według projektu majstra budowlanego Pollacka. Jego pierwotna dumna nazwa Hohenzollernhof to hołd oddany panującej wówczas w Królestwie Prus dynastii Hohenzollernów. Hotel został wybudowany w okresie belle époque, kiedy to na Cesarstwo Niemieckie spadł deszcz pieniędzy z kontrybucji wojennej, którą po przegranej wojnie musiała zapłacić Francja. Belle époque, trwający do wybuchu I wojny światowej, to czas rozkwitu, postępu i spokoju w całej Europie. Kilkadziesiąt lat bez toczących stary kontynent wojen oraz rozwój techniczny znacznie ułatwiły życie, podnosząc jednocześnie jego poziom.
Dzięki temu zaczęła także rozkwitać kultura. To właśnie w tym okresie należy szukać początków kabaretu i kina. Wynalazek braci Auguste’a i Luisa Lumiére zachwycił świat, ściągając na pierwsze pokazy filmowe rzesze ludzi. To właśnie Wrocław – wówczas jeszcze Breslau – był pierwszym we współczesnej Polsce miastem, które poznało magię ruchomego obrazu. Pierwszy pokaz kinematograficzny odbył się w dawnym Domu Koncertowym w Weiss-Garten (zniszczony w 1945 roku, sąsiadował z dzisiejszym Teatrem Polskim) we wrześniu 1896 roku, a zatem rok po paryskiej premierze zorganizowanej przez wynalazców kinematografu. Mieszkańcy Breslau obejrzeli dwanaście filmów, z których każdy miał zaledwie minutę. Choć cały seans trwał jedynie pół godziny, obejrzało go około 90 tysięcy osób. Z pewnością nie zabrakło wśród nich gości hotelu Hohenzollernhof, który stoi w niewielkiej odległości od Teatru Polskiego. Dobre umiejscowienie hotelu w połączeniu z okresem prosperity pozwoliły na jego szybki rozwój.
Goście coraz chętniej spędzali w nim czas, dlatego zaszła potrzeba rozbudowania hotelu. Już w 1907 roku pierwotna konstrukcja została połączona z domem mieszkalnym przy ul. Stawowej. Scalenie obu budynków spowodowało, że nowa fasada hotelu (od strony ul. Stawowej), prezentująca się skromniej, znacznie odróżniała się od pierwotnej części, co działało na niekorzyść hotelu. Dołączona do budynku część domu mieszkalnego miała prostą, sześcioosiową fasadę i pięć kondygnacji – wysoką, parterową z łukowo zakończonymi witrynami, trzy hotelowe oraz piątą, która mieściła się na poddaszu. Hotel stał przy jednej z najbardziej reprezentacyjnych ulic Breslau, dlatego należało jak najszybciej zadbać o jego poziom estetyczny.
W związku z tym już w 1910 roku rozpoczęto remont hotelu. Dzięki renowacji całej fasady budynek zyskał piękną barokowo-klasycystyczną szatę. Na narożną część fasady składało się pięć kondygnacji, które wyróżniały się trzema dwukondygnacyjnymi wykuszami. Wykusz usytuowany na środku zwieńczony był zdobionym balkonem, natomiast wykusze posadowione na skrzydłach wyróżniały się półokrągłymi daszkami. Tym, co przykuwało wzrok do bocznych elewacji, były także ozdobne szczyty, zawierające dwie dodatkowe kondygnacje, pokryte mansardowym dachem, który był jednym z typowo barokowych elementów całej konstrukcji. Każda z połaci tego dachu łamanego składa się z dwóch części: górnej – o mniejszym kącie nachylenia, oraz dolnej, która jest stroma. Wejście do hotelu znajdowało się od strony ówczesnej Gartenstrasse (Piłsudskiego), a w pozostałej części przyziemia znajdował się sklep ze srebrnymi i złotymi wyrobami, prowadzony przez Otto Stammwitza. Co tak szczególnego było w Gartenstrasse, że skupiała przy sobie inwestorów, placówki kulturalne i śmietankę towarzyską przedwojennego Wrocławia?
Hotel Europejski – jako najstarszy z funkcjonujących obecnie przy ul. Piłsudskiego tego typu budynków usługowych – był świadkiem wielu ważnych dla rozwoju miasta wydarzeń. Jednak jak to się stało, że stanął właśnie przy tej ulicy? I dlaczego właśnie tutaj miejsca noclegowego szukali najznamienitsi goście przybywający do Breslau? Początki Gartenstrasse były bardzo skromne, o czym świadczy nie tylko jej przedwojenna nazwa (ulica Ogrodowa), lecz także określenia funkcjonujące jeszcze wcześniej.
Z dawnych dokumentów, które zachowały się do naszych czasów, wiemy, że w XIV wieku droga biegnąca na przedpolu fortyfikacji miejskich, częściowo pokrywająca się z dzisiejszą ul. Piłsudskiego, była nazywana Świdnickim Wygonem (Schweidnitzer Anger). Ulica Józefa Piłsudskiego przez wieki funkcjonowała bowiem jako wiejska droga, przy której stały jedynie rozrzucone bezładnie zabudowania zamieszkiwane przez przedstawicieli najniższej klasy społecznej. Za nimi rozciągały się ogrody, w których uprawiano owoce i warzywa na potrzeby mieszkańców miasta. Z czasem przy Świdnickim Wygonie osiedlało się coraz więcej osób, co powodowało naturalny rozrost ulicy, a to z kolei zaowocowało podzieleniem jej na dwie część i zmianą nazewnictwa. Obszar rozciągający się od dzisiejszej ul. Dworcowej do ul. Stawowej nazwano Nowym Wygonem, a później ul. Wygonową lub Pastwiskową, a od ul. Stawowej do Grabiszyńskiej – Wielkim Wygonem. A skąd wzięła się ul. Ogrodowa? Zgodnie z legendą Gartenstrasse to nazwa nadana ulicy przez samego Franciszka Wielkiego. W 1741 roku – chwilę przed zajęciem miasta pozostającego wówczas pod władzą Habsburgów – król pruski przebywał w letniej rezydencji kupca Scultetusa, mieszczącej się na południowo-wschodnim narożniku dzisiejszych ulic Piłsudskiego i Świdnickiej. Król chciał wiedzieć, jak nazywa się ulica, przy której się zatrzymał. Dowiadując się, że jest ona bezimienna, zapytał, co znajduje się w pobliżu rezydencji. – Tylko ogrody – padła odpowiedź. I tak wraz z zajęciem miasta Franciszek Wielki nazwał ulicę Ogrodową.
Mimo że Gartenstrasse była położona w odległości zaledwie 900 metrów od Rynku, została oddzielona od miasta murami obronnymi. Sytuacja zmieniła się dopiero na początku XIX wieku za sprawą interwencji jednego z najsłynniejszych w historii świata wodzów – Napoleona Bonaparte, który rozkazał zburzyć wrocławskie mury miejskie. Od tego czasu tereny wokół ul. Pastwiskowej i Wielkiego Wygonu zaczęły się rozwijać. Jakie czynniki miały na to największy wpływ?
Prawdziwego rozpędu zmiany nabrały wraz z gwizdem pierwszej lokomotywy, a dokładnie po uruchomieniu we Wrocławiu pierwszej linii kolejowej i wybudowaniu w tej okolicy Dworca Górnośląskiego. Niefunkcjonująca już najstarsza w Polsce stacja kolejowa, wpisana w rejestr zabytków, mieściła się przy dzisiejszej ul. Małachowskiego 13 (Flurstrasse). Kamień węgielny pod jej budowę położono 2 maja 1841 roku, a niemal dokładnie rok później – 1 maja 1842 roku budynek oddano do użytku i przeprowadzono jazdę próbną na pierwszej na ziemiach polskich linii kolejowej Oława-Wrocław. Pierwszy pociąg pasażerki odjechał z dworca 21 maja 1842 roku o godzinie 11:15. Czerwone wagony zarezerwowane były dla podróżnych z biletami pierwszej klasy, natomiast zielone (pozbawione dachu) przeznaczono dla osób, które wykupiły bilety trzeciej klasy. Podróż trwała 43 minuty. Jednak to dopiero skromny początek rozwoju ul. Ogrodowej. Na całym świecie kolej rozwijała się coraz szybciej, a Wrocław nie pozostawał w tyle. Już rok później powstał Dworzec Świebodzki, który został przebudowany w latach 70. XIX wieku. W roku 1844 wybudowano trzeci już budynek dworcowy zlokalizowany nieopodal Hotelu Europejskiego. Był to dworzec Kolei Dolnośląskiej położony na dzisiejszym pl. Orląt Lwowskich, zachowany jedynie we fragmencie.
Jednak prawdziwą sensacją okazała się budowa Dworca Głównego rozpoczęta w 1853 roku. Bodźcem do jego powstania była decyzja o budowie linii kolejowej Wrocław-Poznań, którą otwarto wraz z nowym dworcem w 1855 roku. Wtedy dopiero na Gartenstrasse zaczęło się robić gwarno i kolorowo! Powoli rozwiązywano problemy z infrastrukturą. Zlikwidowano rynsztok i zbudowano kanał, a cała droga została wybrukowana. Po dawnym wygonie nie było już ani śladu. Coraz więcej podróżnych szukało miejsca noclegowego we Wrocławiu, najlepiej blisko dworca – część z nich już w latach 70. XIX wieku mogła się skierować do Hohenzollernhof, czyli Hotelu Europejskiego. Jakie rozrywki mogli znaleźć goście Hohenzollernhof pomiędzy kolejnymi podróżami?
W okresie belle époque wokół Hotelu Europejskiego rozkwitało życie kulturalne, a dzięki temu także towarzyskie. Bawili się tam przede wszystkim ludzie z wyższych sfer, których było na to stać. Rozwój technologiczny ożywił Gartenstrasse, czyniąc z niej główną arterię miasta, a ludzie nadali jej ekskluzywnego charakteru. W 1857 roku do Wrocławia przybył na karnawał książę Eugen von Würtemberg – osiadając na Ogrodowej, postanowił kupić kamienicę za kwotę 40 tysięcy talarów. Znajdowały się tam także rezydencje innych znakomitości, takich jak Ulrich von Schaffgotsch – przedstawiciel jednego z rodów rycerskich Śląska, czy Heinrich Heimann – właściciel jednego z najbardziej znanych prywatnych banków we Wrocławiu. Jak spędzali czas znamienici obywatele Wrocławia i goście Hotelu Europejskiego? Z pewnością nie mieli czasu na nudę. Mogli bowiem przebierać pomiędzy ogrodowymi zespołami rekreacyjno-rozrywkowymi, spektaklami teatralnymi czy koncertami.
Bardzo popularnym miejscem zabaw był ogród Liebicha, który znajdował się w miejscu dzisiejszego hotelu Scandic. Sala koncertowa ogrodu Liebicha liczyła aż 1600 miejsc i miała przestronną scenę z trzema zapadniami, co pozwalało na wystawianie nawet dużych operowych przedstawień, choć publiczność zdecydowanie lepiej bawiła się na operetkach, farsach czy czysto rozrywkowych varietés. Miłośnicy nieco bardziej klasycznych utworów chętnie odwiedzali Dom Koncertowy w Weiss-Garten.
Na Ogrodowej szybko zaczęły się także pojawiać kina stałe, a wśród nich pierwszy „plac kinowy”, czyli Palast-Theater, który utrzymywał orkiestrę tworzącą podkład muzyczny pod ruchomy obraz podziwiany miesięcznie przez 25-tysięczną publiczność. Jednak prawdziwy zachwyt pierwszych kinomanów wzbudził otwarty 20 lutego 1929 roku Capitol, który pierwotnie był kinoteatrem – największym i najbardziej luksusowym we wschodnich Niemczech. Renoma ul. Ogrodowej przyciągała także polityków i urzędników, co zaowocowało powstaniem jednego z najbardziej reprezentacyjnych budynków GartenStrasse – siedziby Śląskiego Sejmu Krajowego (Landeshaus – dziś budynek Naczelnej Organizacji Technicznej NOT we Wrocławiu). Landeshaus, wyglądający niemal jak pałac miejski, został zaprojektowany przez Eduarda Blümnera. Budowę ukończono w 1898 roku.
W okolicy Hotelu Europejskiego zaczęły się także pojawiać placówki dyplomatyczne – swoje konsulaty na Ogrodowej miały Francja, USA, Cesarstwo Rosyjskie, Wenezuela oraz Austro-Węgry. To oznaczało także coraz częstsze wizyty zagranicznych gości, których ciekawiły imprezy kulturalne, zjazdy towarzystw śpiewaczych i gimnastycznych, festiwale, targi i wystawy organizowane w Breslau. Aby przyciągnąć jak największą liczbę odwiedzających i zatrzymać ich jak najdłużej, Hotel Europejski – podobnie jak inne hotele – wprowadzał kolejne udogodnienia i nowinki techniczne. Goście nie musieli biegać z bagażami po mieście, a z czasem mogli korzystać z windy, telefonu, centralnego ogrzewania czy ciepłej i zimnej bieżącej wody. Wszystko to stawało się równie ważne jak doskonała kuchnia i piękny wystrój hotelu. A jak wyglądały powojenne losy hotelu?
Hotel Europejski we Wrocławiu przetrwał zawirowania wojenne bez większych uszczerbków, choć w 1945 roku Niemcy wysadzili w powietrze domy po południowej stronie ulicy. Hotel szybko wrócił do pracy i zaczął przyjmować gości już pod polską nazwą. Jeszcze przez dwa lata po wojnie, a zatem stosunkowo długo, Europejski funkcjonował przy ul. Ogrodowej, w 1947 roku przemianowano ją na ulicę generała Karola Świerczyńskiego. Rozpoczął się okres Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej i odbudowy kraju w niezbyt korzystnych warunkach politycznych i ekonomicznych. W latach 60. XX wieku goście Hotelu Europejskiego mieli do dyspozycji 35 pokoi jednoosobowych – każdy z nich wyposażony był w telefon. Okazało się jednak, że taka liczba miejsc noclegowych we Wrocławiu jest niewystarczająca. Ponadto coraz wyraźniej zaczęto dostrzegać potrzebę modernizacji budynku, który powstał niemal pół wieku wcześniej i przetrwał wojenną zawieruchę. W 1985 roku w „Gazecie Robotniczej” pisano: „Staruszek hotel, którego tylko część została odremontowana po wojnie, prawie kołysał się pod swoimi klientami”.
Remont rozpoczął się już w 1977 roku, jednak niekorzystne warunki panujące wówczas w Polsce przyczyniły się do znacznego wydłużenia czasu prowadzonych prac. Pisały o tym nie tylko wspominana „Gazeta Robotnicza”, ale też „Wieczór Wrocławia”. Z tej pierwszej dowiadujemy się, że w hotelu „należało wymienić stare, drewniane stropy, zmienić funkcje pomieszczeń, wymienić instalacje. Na początku wszystko wydawało się proste i nikt nie przypuszczał, że remont przeciągnie aż do 1985 roku, w którym i tak nie uda się go jeszcze zakończyć. Dlaczego tak się stało? Brakowało materiałów i ludzi. […] Nie bez znaczenia były częste zmiany personalne w kierownictwie PBM Stare Miasto”.
Mimo niełatwych przejść, Hotel Europejski nie tylko utrzymał się na rynku usług hotelarskich, ale radził sobie coraz lepiej. Remont, choć trwał długo, przyniósł świetne efekty. W latach 90. XX wieku hotel dysponował już 103 miejscami w 65 pokojach jedno- i dwuosobowych oraz luksusowych apartamentach. Wejście główne zostało przeniesione od strony ówczesnej ul. Świerczyńskiego (obecnie ul. Piłsudskiego) do nowo powstałego podcienia. Przestronna recepcja urządzona w barokowo-klasycystycznym, niezwykle eleganckim stylu, sąsiadująca z nią Kawiarnia Europejska, którą można także odwiedzić, nie będąc gościem hotelu i wchodząc osobnym wejściem, oraz komfortowe pokoje nieustannie przyciągają osoby szukające noclegu we Wrocławiu.
Hotel Europejski może się poszczycić tak znamienitymi gośćmi jak prezydent Czech – Vaclav Havel oraz aktor znany między innymi z roli Janka w serialu Czterej pancerni i pies – Janusz Gajos (obaj panowie spali w pokoju 201, o czym wspomina Janusz Gajos w swoim wpisie do księgi gości). Europejski z rozrzewnieniem wspominana także aktorka – Małgorzata Niemirska, grająca Lidkę we wspominanym serialu.
Hotel Europejski wciąż jest jednym z ulubionych miejsc noclegowych gwiazd Przeglądu Piosenki Aktorskiej oraz wielu innych osób. Jak stwierdził Krzysztof Piasecki, wpisując się do księgi gości – „Nad żadnym morzem, nawet Egejskim, nie jest tak fajnie jak w Europejskim”.